niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 2- punkt widzenia Annie


Przez chwilę stałam wyprostowana i patrzyłam się w dal. Jednak gdy ujrzałam mojego brata, który dzisiaj rano chciał mnie uderzyć, nogi się pode mną ugięły. Szybko wzięłam się w garść. Wśród wszystkich dystryktów puszczane będą powtórki z Dożynek, a raczej bym nie chciała żeby jakiś zawodowiec, zobaczył jak ryczę. Josh spojrzał się na mnie a ja nie wiem dlaczego, odwróciłam wzrok. Stanął obok mnie i lekko trącił mnie zewnętrzną stroną dłoni po udzie. Wytrąciło mnie to z równowagi, bo ten gest wprowadził mnie w myśl, że mój brat akurat teraz chce być ze mną blisko, spróbować mnie pocieszyć i wspierać. Teraz już za późno. Tylko jedno z nas wróci żywe. Jeżeli obydwoje nie zginiemy.
 Crystal zaczęła gawędzić z Marisą- mentorem 12 dystryktu. Można powiedzieć, że jest ona żeńskim odpowiednikiem mojego brata. Tak samo cyniczna, zakochana w sobie, zainteresowana tylko sobą- Marisa. Spojrzała się na mnie przez chwilę. Przez chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy. Gdy odwróciłam wzrok doszłam do wniosku, że jej nienawidzę. Po chwili Crystal odwróciła się do nas, wzięła mnie i Hannę pod rękę.
- Chodźcie za mną.
 Wepchnęła nas za drzwi Pałacu Sprawiedliwości. Momentalnie otoczyli nas Strażnicy Pokoju. Nie czułam się tak, jakby ci ludzie prowadzili mnie na śmierć. Czułam się raczej jak jakaś bardzo ważna osoba, którą za wszelką cenę trzeba chronić. Czegoś bardziej głupszego nie mogłam wymyślić. My tutaj, zwykli mieszkańcy 12 dystryktu, nie znaczymy nic.
 Strażnik wepchnął mnie z takim impetem do pokoju, że wpadłam na kanapę na której osiadł kurz. Siedziałam przez chwilę i czekałam kto pierwszy do mnie przyjdzie. W końcu to czas odwiedzin. Ku mojemu zdziwieniu, do pokoju wpadł Nate. Mój kuzyn który bardzo pomógł nam, podczas gdy mój brat leżał sobie na kanapie. Uściskałam go tak, jakbym już nigdy miała go nie spotkać. Co pewnie było prawdą.
- Słuchaj- zaczął- teraz będziesz musiała radzić sobie sama. Nie zawieraj sojuszów. Prędzej czy później i tak ktoś wbije ci nóż w plecy- nie jestem pewna czy mówił to przenośnią czy tak na serio- Na treningach, sprawdź swoje umiejętności i rozwijaj swoje talenty.
 On tak mówił, a ja przytakiwałam głową nie obecna, chociaż skupiłam się na każdym jego słowie. Po chwili do pokoju wpadł Strażnik pokoju i wyciągnął Nate'a z pokoju.
- I pamiętaj...!- Nate nie zdążył do kończyć, bo drzwi zamknęły mu się przed nosem. Czekałam jeszcze 2 minuty ale moja mama i tata nie zjawili się. Uznałam że to najlepszy moment aby płakać. Sama wyszłam z pokoju pocierając oczy. Po chwili wpadłam na kogoś. Tym kimś była Marisa. Spojrzałam jej ostrzegająco w oczy, co miało mniej więcej znaczyć, że nie będzie miała ze mną łatwo. Odeszłam. Błąkałam się jeszcze przez chwilę po korytarzach i natknęłam się na Crystal.
- A co ty tu robisz, perełko?- Nie odpowiedziałam jej, tylko poszłam w kierunku w którym szła ona, zostawiając ją samą.
 Dotarliśmy na dworzec kolejowy. Wsiadłam do pociągu. Był on olśniewający. Gdy zobaczyłam niebieską wykładzinę, uklękłam na podłodze i zaczęłam podpierać się rękami, przy czym dotykałam miękkiego materiału. Crytal chrząknęła co chyba oznaczało że robię wiochę. Podniosłam się i lepiej przyjrzałam wnętrzu imponującego pociągu. Zdążyłąm jeszcze dostrzec diamentowe żyrandole (tak to chyba były diamenty, uczyliśmy się o nich w szkole), gdy nagle zobaczyłam wagon restauracyjny który całkowicie mnie zauroczył. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu rzeczy do jedzenia. Nadziewany kurczak, świeże pieczywo którego zapach rozchodził się po całym wagonie i te wszystkie soczyste owoce i jeszcze więcej! Crystal usadowiła mnie obok Hanny, a sama pognała w głąb pociągu w podskokach jelonka. Widziałam już takie podskoki podczas polowań. Zaczęliśmy rozmawiać.
- Dobra jest ta wołowina?- spytał się mój brat nie wiadomo kogo, bo nikt jeszcze nie wziął niczego do ust. Zacisnęłam ręce na kajzerce którą wyjęłam z wiklinowego koszyczka. Poczułam, że jeśli jeszcze raz mój brat się odezwie, wbiję mu w dłoń widelec i obleje sokiem. Hanna chyba zauważyła że się zdenerwowałam (przed chwilą dowiedziała się że on jest moim bratem), i spróbowała załagodzić sytuacje.  W ogóle zaczęło mi się wydawać że Josh wpadł jej w oko.
- Może najpierw spróbuj?- zapytała się ze śmiechem. W duchu jej podziękowałam że utarła mu nosa w tak odpowiedni sposób. Mój brat uśmiechnął się do niej zalotnie. Kopnęłam go pod stołem w piszczel. Chyba dosyć mocno bo syknął a później dosyć nie zgrabnie udawał że chciał powiedzieć: Sssssok?
 Dylan bez dwóch zdań mnie przerażał. Na początku uśmiecha się do mnie i Hanny miło, później nas ignoruje, następnie uśmiecha się jak psychopata, a potem mocno potrząsa nogą pod stołem tak, że cały stół się trzęsie a jabłka spadają na podłogę, i śpiewa jakąś piosenkę.
 Po posiłku powiedziałam wszystkim cześć i poszłam do mojej sypialni. Zatrzymałam się w progu i nie byłam pewna, czy aby na pewno ja mam tu spać. W końcu wchodzę i zauważam fioletowe łóżko z zielonymi poduszkami i morsko- niebieskie ściany. Idę do łazienki, wchodzę do kabiny i zauważam tysiące przycisków. Wciskam jakiś wściekle żółty i wylatuje na mnie woda, która jest tak gorąca że momentalnie wychodzę z pod prysznica. W jakiejś koszuli, którą znalazłam na pralce. Owijam się w kołdrę i zasypiam z myślą że jutrzejszy dzień, nie będzie wyglądał jak na co dzień. Ta rutyna się jutro zmieni.
 Obudziłam się i podreptałam do wagonu restauracyjnego po szklankę wody. Spotkałam tam Dylana, który właśnie kopał w winogrono i komentował "mecz" jak komentator sportowy.
 Marisa nawet nie raczyła zjawić się na śniadaniu. Jeżeli ona będzie nas miała gdzieś, to ja ją też.
 Nagle w pociągu robi się ciemno. Moi drodzy, witamy w Kapitolu, rzeźni dla ludzi. 









  

2 komentarze:

  1. Napisałabym, że jestem za mało opisów uczuć, ale to chyba tylko moje widzi-misie. Ponieważ jest bardzo dobrze. Jednak jest za mało opisów miejsc. Jak wygląda pociąg itp itd? Jak już powtarzam zrób z bohaterów kogoś oryginalnego na razie taki jest tylko Dylan (w historii Annie). Jeszcze kilka zastrzeżeń: Zbędny jest ten baner, przypomina to nam o wyglądzie Annie i nie pozostawia miejsca na wyobraźnie. A co do stylu to jest dobry, lecz momentami kolokwialny. Mowa kolokwialna jest "dozwolona" tylko w wypowiedziach, np: żeby nadać im odpowiedni styl itp. Oprócz tego masz ciekawy styl, który wciąga. Pokazujesz nam Annie, tak, że mamy o niej (przynajmniej mam wrażenie) dobre wyobrażenie. Od czasu do czasu co prawda zdarza ci się w jednym miejscu używać zbyt wielu powtórzeń. Np.: mój brat-mój kuzyn, Marisa (...) - zadufana w sobie Marisa. O! I jeszcze na końcu używasz czasu teraźniejszego, zdecyduj się: przeszły czy teraźniejszy. Jak już wspomniałam masz ciekawy styl, akcja się zagęszcza i wciąga. I ogółem jest bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze! Jakoś nie składnie mi ten komentarz wyszedł. Pisałam o powtórzeniach, a sama pod rząd styl użyłam. Jak widzisz ja też jestem tylko człowiekiem, więc się nie martw moimi komentarzami. Pozwolę sobie dodać, że lubię jak ktoś odpisuje na moje opinie (to nie jest powód czemu piszę to w odpowiedzi), więc jak masz coś na swoją obronę to z chęcią przeczytam

      Usuń