poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 2 - punkt widzenia Lori



Zaraz potem do pokoju odwiedzin wkroczyła Delice. Nie miałam jej tego za złe, że akurat mnie wylosowała, to nie jej wina. Bardzo ją lubiłam, ale nie znosiłam myśli, że tak wspaniała kobieta może być z Kapitolu. Ta wykwintnie ubrana opiekunka zawsze pomagała biednym i wspaniale opiekowała się dystryktem 4. Niestety jej dobre imię stłamsił Kapitol, wyznaczając ją na opiekuna trybutów. Od tamtej pory nikt, oprócz mojej rodziny, nie pamięta starej dobrej Delice Monroe.  Była ubrana cała na różowo , co według mnie , raczej nie mogło pomóc w odzyskaniu dobrego mienia, no ale cóż, Kapitolińscy styliści są ,,najlepsi’’. Do rzeczy.
Delice weszła do pomieszczenia. Spojrzała na mnie z żalem i podała mi rękę. Zapewniła mnie, że zrobi co się tylko da żeby wyciągnąć mnie z tego piekła, ale ja wiem, że dla mnie już nie ma ratunku. Bo niby jak dziewczyna ,która nigdy nie miała noża w ręku, ma sobie poradzić w grze na śmierć i życie?.
 Delice wzięła mnie pod rękę i czując, że jestem ledwo żywa zaczęła prowadzić.  Szłyśmy niedługo i przyjemnie. Moja opiekunka opowiedziała mi o najważniejszych sprawach podczas promowania swojej osoby w poszukiwaniu sponsorów. Nie słuchałam jej. Wiedziałam że nie mam szans. Jedyną osobą,  która sprawiała że jeszcze nie umarłam ze strachu, był Mike. Ten mały brzdąc nie poradziłby sobie potem beze mnie. Nikt oprócz mnie nie potrafił go zrozumieć, gdyż miał autyzm. Za to ja też nie wyobrażam sobie życia bez niego. Mam nadzieję, że nie będzie oglądał igrzysk, bo jak on się poczuje widząc mnie zabijaną przez innego trybuta? (dreszcz mnie przeszedł). Podczas moich rozmyślań ciocia Monroe cały czas gadała i gadała.  Zrozumiałam tylko jedno zdanie: ,, Tylko jedna osoba przeżyje, reszta zginie. Tą jedną osobą możesz byś ty!’’. To zadanie zapamiętałam szczególnie. Może się gdzieś ukryję a innych zabiją i wrócę do Mike’a ?! – nie to byłoby zbyt piękne.
Stanęłyśmy przed pociągiem. Słyszałam o luksusach jakie można tu spotkać, więc byłam troszkę podekscytowana.  Weszłam do wagonu-przedpokoju.  Oprócz koloru ścian niczym się nie różnił od mojego domu. Troszkę się zawiodłam. Delice wprowadziła mnie do wagonu  jadalnego, gdzie czekali już inni trybuci i mentor. Spóźniłyśmy się z powodu mojego omdlenia. Usiadłam na kanapie obok dziewczynki o czarnych włosach, ubranej inaczej niż na placu. Podarte szmaty zastąpiła teraz jedwabna suknia w kolorze błękitnym.  Naprzeciwko mnie siedział masywny młodzieniec  o brązowych włosach, mógł mieć około 180 cm wzrostu. Obok niego zajmował miejsce chłopak z czarnymi kręconymi włosami. Na brzeżku kanapy chłopców siedział nasz mentor James Bradley. Nie wyglądał ani dobrze, ani źle. Może raczej jakby miał chorobę psychiczną… No ale nie ocenia się ludzi po wyglądzie. Po jego pierwszym wypowiedzianym zdaniu wiedziałam że miałam rację. Nie odzywałam się w ogóle.  Nagle przypomniałam sobie rzecz, którą poleciła mi zrobić Delice.
- Co mamy robić po starcie?- zapytałam nieśmiało.
- UCIEKAJCIE, UCIEKAJCIE !!! CHOWAJCIE SIĘ PO KRZAKACH I DOŁACH !- Wykrzyknął przejęty James. Zdałam sobie sprawę, że James obrał taktykę, którą miałam zamiar wykorzystać. Jednak zdecydowałam, że skoro i tak zginę, to wolę zginąć w dobrym stylu. Może mnie ktoś zestrzeli z łuku, żeby mniej bolało?...
- Co najlepiej szkolić w czasie przygotowań z innymi trybutami?- zapytał chłopak z kręconymi włosami
- To w czym jesteś najgorszy, asa zostaw na prezentacje. – odpowiedział mentor.
 Siedzieliśmy jeszcze tak dosyć długo, wspominając czasy z dzieciństwa. Nagle wtargnęła Delice :
- Jeszcze nie śpicie ?! Do łóżek natychmiast!- wrzasnęła. Ruszyłam w stronę swojego wagonu sypialnego. Delice i James jeszcze zostali i rozmawiali. Weszłam do pokoju i zobaczyłam ogromne łóżko i szafę z tysiącem ubrań. Wzięłam pierwsze lepsze zarzuciłam na siebie i położyłam się spać.
Mimo mojego zmęczenia i tak nie mogłam zasnąć . Cały czas myślałam o tym jakie miałam wspaniałe życie, jak tęsknię za rodziną i za domem. Po drugie spać nie dawały mi światła oświetlające pociągowi tory… Nagle zrobiło się totalnie ciemno… No to jesteśmy. ..
***
Witamy w Kapitolu- twoim przyszłym cmentarzu !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz